Archiwum styczeń 2010


wytrwałość
Autor: earthsong
09 stycznia 2010, 13:00

Czytałam dzisiaj o Ramchanrdze Das, Hindusie, który przez 14 lat za pomocą młotka i dłuta drążył tunel w skale, żeby móc przez nią przjechać ciężarówką i postawić ją pod swoim domem - wcześniej musiał iść kilka mil.

Naprwadę, ci ludzie mają w sobie ogromną cierpliwość i samozaparcie w dążeniu do celu - jak już coś sobie założą, nie przestaną dopóki nie osiągną celu.

Obyśmy wszyscy tak umieli. Osobiście mnie by się to bardzo przydałao. W Eurpie jest zupełnie inne podejście do celów: można je zmieniać po drodze, dostosowywać do innych rzeczy itp. Na Wschodzie jak wybierasz coś, to się tego trzymasz aż w końcu dojdziesz.

Wczoraj uświadomiłam sobie, jak zmienny jest ludzki umysł. Jednego dnia coś nam się podoba, a następnego już nie. Jednego dnia uważamy, że coś jest głupie, a po jakimś czasie zmieniamy zdanie. I tak w kółko. Nie ma się zupełnie o co 'zaczepić'. Biegamy od jednej rzeczy do następnej. Tak naprawdę jednyna niezmienna rzecz to Bóg. Tylko w Nim mamy uczieczkę i spokój. Problem tylko jak do Niego dotrzeć? To cel naszego życia, a cała reszta do tego prowadzi. Drogowskazy to religia, praktyki duchowe, itd.

Wiele ludzi uważa, że są to rzeczy zupełnie oderwane od rzeczywistości. Nie można popełnić większego błędu niż takie przekonanie ani wyrządzić sobie samemu większej krzwydy. Przez takie podejście wiele ludzi nawet nie próbuje poznać tych rzeczy, od razu zakładając, że 'dzieci z tego nie będzie'. A jest wręcz przeciwnie. Podstawy moralne każdej religii, zreszta tak samo etyki czy prawa większości państw mają ze sobą wiele wspólnego, a najważniejsze rzeczy są dokładnie takie same. Dotyczą postępowania w najzyklejszych sytuacjach dnia codziennego: co robić, jak cię ktoś wkurzy - zabić go, opieprzyć, czy zrozumieć przyczyny postępowania i wybaczyć? Przykłdy tego typu można mnożyć bez końca.

Wracając do Dasa: kiedy już ustalimy, co jest dla nas dobre, trzymajmy się tego bez wzgledu na okliczności.

Om Shanti

Satya

Nowy Rok
Autor: earthsong
Tagi: wstęp  
01 stycznia 2010, 17:53

Om wszystkim,

noworoczne postanowienie - założyć bloga :).

Najpierw może parę słów o sobie: krakowianka, studentka anglistyki, nauczycielka yogi. Imię duchowe: Satya.

Tutaj chciałabym podzielić się z osobami, które mają na to ochotę, moimi odczuciami związanymi ze środowiskiem naturalnym, ludzką naturą, Bogiem itp. Moim główym zadaniem jest skromne przypomnienie o istotnych wartościach, o których człowiek współczesny zdaje się zapominać na przykładach z życia wziętych. Nie będę z siebie robić nie widaomo kogo, moralizować itp., bo sama nie jestem ideałem. Nie jestem maniaczką; próbuję po prostu żyć zgodnie z sobą. Mam tylko nadzieję, że moje doświadczenie i przemyślenia być może komuś się przydadzą, a może nawet skłonią go po osobistym 'przetworzeniu' do zmiany stylu życia. Poza tym zapewne dla mnie ta 'przygoda' też będzie wartościowa: zobaczyć siebie z boku to dobra nauka.

Szczerze mówiąc, do założenia tego bloga skłoniło mnie to, czego doświadczyłam na spacerze w lesie w Lanckornonie, kiedy byłam tam parę dni po świetach (polecam ashram Bababji). Przypomniało mi się, że niektórzy zalecają przytulić się do drzewa. Zrobiłam więc to i nie mogłam się od niego oderwać.

Czułam od niego ogromną miłość, ale równocześnie żal. Drzewo mówiło do mnie językiem serca, że ono nie rozumie, dlaczego ludzie robią naturze takie straszne rzeczy, z których wszyscy zdajemy sobie sprawę, więc nie będę się tu rozpisywać. Przecież one (rośliny) są właśnie po to, by nam służyć z miłością i oddaniem, ale mają ograniczone możliwości, które i tak przerastają nasze potrzeby, a my chcemy ciągle więcej. Naprawdę było to bardzo wzruszające. Poczułam wtedy to, o czym wcześniej czytałam w książce "Yoga of herbs" Frawleya i Lada (na razie tylko po ang); że rośliny mają uczucia, niesamowicie subtelne. Są bezbronne i ufne. Narodziły się po to, by służyć i tworzyć życie zwierzęcia czy człowieka, który je wykorzystuje i powinien robić to we właściwy sposób - z szacunkiem. Postanowiłam, że spróbuję coś zrobić, by ludzie sobie o tym przypomnieli.

Wracając, pod nogami znalazłam piękną, dużą gałązkę jemioły, którą zabrałam ze sobą. Tak jakbym dostała prezent :). Niestety zapomniałam o niej potem o została w Lackoronie, ale pewnie nie została wyrzucona.

W każdym razie - zapraszam wszystkich, bez ograniczeń. Chętnie poczytam potem komentarze, a te negatywne szczególnie, bo może coś mi uśiwadomią. Ogólnie chętnie przyjmuję krytykę. Obyśmy nauczyli się czegoś od siebie.

Do następnego razu.

Om Shanti,

Satya